á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Pod wierzchnią powierzchnią absurdu kryją się bolączki indywidualizmu, lęk przed samotnością, poczucie zagubienia i dramat braku zrozumienia. Topor patrzył inaczej niż większość z nas — dostrzegał to, na co my, uwięzieni w codziennych rytuałach, wolimy przymykać oko i co chętnie zamiatamy pod dywan. Celne spostrzeżenia autora w zakresie ludzkich ułomności i pozorów nie dziwią — z premedytacją je wydobywa i obnaża.
Wydawałoby się, że to teksty na wskroś awangardowe, wywrotowe, jednak mocno w nich czuć duchowe pokrewieństwo z Gogolem i Kafką.
Dla mnie te opowiadania były jak haust świeżego powietrza, filtrującego zwoje mózgowe z ich zasiedziałych i wygodnych „prawd”.
I jakże na koniec odpowiednio zabrzmi gogolowskie – „Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie”. Bo i u Topora śmiejąc się, śmiejemy się właśnie z siebie.